Pamiętam, jak jeszcze dziesięć lat temu uwielbiałam przygotowywać domowej roboty maseczki oraz peelingi. Zazwyczaj korzystałam z tego, co w danym sezonie miałam dostępne w moim ogrodzie. Tak oto powstawały różane peelingi, maseczki na bazie zielonego ogórka lub natki pietruszki. Nadal mam odpowiednie i ekologiczne wspaniałości w moim ogrodzie, jednak brakuje mi już na to wszytsko czasu. Dlatego mam w tym temacie kilku innych ulubieńców. Zazwyczaj kupuję peelingi od marki Sylveco i to z różnych ich linii kosmetycznych. Uwielbiam zarówno te mocniejsze w swym działaniu, jak i enzymatyczne. Tym razem moim towarzyszem stał się złuszczający peeling do twarzy, papaina i bromelaina, który dotarł do mnie w pudełku kosmetycznym Pure Beauty w ramach stałej współpracy.
"Peeling
złuszczający, który działa w oparciu o proces proteolizy martwych
komórek naskórka. Jego wyjątkowa formuła, bogata w silnie odżywcze i
nawilżające oleje oraz masła, zachowuje pełną aktywność enzymów.
Delikatnie ale skutecznie rozpuszcza martwe, zrogowaciałe komórki,
jednocześnie wygładzając i poprawiając strukturę skóry oraz
ujednolicając koloryt cery. Nie
podrażnia, co czyni go idealnym wyborem dla osób z nadwrażliwością i
rozszerzonymi naczynkami, które nie tolerują zabiegów mechanicznych lub
eksfoliacji kwasami."
Kosmetyk ma dość zwartą, oleistą konsystencję, która pod wpływam ciepła ciała zmienia się w bardziej płynną. Zawsze aplikuję go dokładnie na dobrze oczyszczoną skórę mojej buzi i pozostawiam na niej na około 5 minut. Następnie zwilżam moje dłonie i masuję skórę buzi, zazwyczaj około minuty. Robię to delikatnie i dokładnie. Następnie usuwam go poprzez ponowne umycie mojej twarzy. Tu obecnie na zmianę stosuję żel do oczyszczania skóry twarzy oraz piankę.
Pomimo, iż miałam rożne oświadczenia z tego typu peelingami, ten nie szczypie, nie podrażnia i nie pozostawia mojej skóry w jakikolwiek sposobi podrażnionej. Jednak delikatnie czuć, że skórą twarzy staje się cieplejsza. Sięgam po niego raz w tygodniu. Po jego zastosowaniu skóra mojej buzi jest przyjemnie gładka i po prostu ładna w swym wglądzie. Stosuję go zbyt krótko, aby ocenić jego wpływ na wyrównywanie koloryty skóry. Jednak oczywiście nie jest to efekt tylko tego kosmetyku. Ja ogólnie staram się poświęcać większą jej uwagę i daję jej to, czego w danym momencie potrzebuje. Peeling przyjemnie przygotowuje skórę na przyjęcie kosmetyków z zakresu pielęgnacji. Kosmetyk zdecydowanie dobrze wpisał się w moją rutynę pielęgnacji. Posiada dość orzeźwiający, jakby cytrynowy zapach. Na wielki plus zaliczam jego przyjemny, naturalny skład.
Magdalena
Jeszcze nie próbowałam tego peelingu, ale zapowiada się świetnie i na pewno wpadnie w mój gust. Markę często mam w swojej kosmetyczce i bardzo sobie chwalę 😁
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że ja się go trochę obawiam. Przede wszystkim dlatego, że jest tłusty :D No i też wolę peelingi mechaniczne, enzymatyczne są dla mnie za lekkie. Ale zobaczymy, póki co wylądował w zapasach :)
OdpowiedzUsuńMuszę sobie go sprawić, bo coś czuję, że sprawdzi się u mnie świetnie.
OdpowiedzUsuń