Lato, a przede wszystkim urlop nad morzem, to idealny moment na złapanie pięknej opalenizny. Niestety nie jestem osobą, która potrafi cierpliwie leżeć na leżaku lub ręczniku tylko po to, aby pięknie się opalić. Moja skóra zazwyczaj łapie słońce przy pracy w ogrodzie lub dalszych trasach rowerowych. Inaczej jest, gdy przebywam nad morzem. Nadal nie jest to moja ulubiona czynność, lecz nad wodą, mając możliwość konkretnego schłodzenia ciała, jestem wstanie wytrzymać na słońcu. Oczywiście bez odpowiednich kosmetyków nie obędzie się bez poparzeń, a stosując najwyższe filtry, wcale tak szybko się nie opalam. No i oczywiście ten moment wejścia pierwszego dnia na plażę, kiedy wszyscy są już opalani, a ja wyglądam, jak córka młynarza. W wieku w którym jestem, lekko opalona skóra prezentuje się o wiele lepiej, szczególne jeśli mowa o nogach. Lato to oczywiście czas szortów i sukienek, dlatego nim uda mi się je troszkę opalić, często sięgam po kosmetyki samoopalające. Zazwyczaj są to balsamy lub musy, jednak tym razem z pomocą przyszła mi mgiełka samoopalająca Tanning mist marki Vita Liberata. Kosmetyki tej marki poznałam kilka lat temu i jak dla mnie, jest to lider wśród tego typu kosmetyków.
Vita Liberata, to marka luksusowych samoopalaczy i produktów makijażowych.
Organiczne składniki, innowacje i specjalna technologia nawilżania skóry
zawarte w ich kosmetykach odżywiają skórę i
zapewniają jej efekt naturalnej i bezpiecznej opalenizny.
Kosmetyk ten znajdował się w czerwcowym wydaniu pudełka kosmetycznego Pure Beauty Box o nazwie WySPA Skarbów. Jest to jeden z tych produktów, który idealnie wpasował się w moje potrzeby. Jest to produkt wegański, idealny do stosowania na twarz i ciało. Jego główne cechy:
- szybko się wchłania
- ma długotrwały efekt
- pozostawia skórę miękką i wygładzoną
- łatwo się aplikuje, szybko wysycha
Ja zdecydowałam się na nałożenie dwóch, dość delikatnych warstw kosmetyku. W przypadku jakichkolwiek niepewności co do efektu końcowego, warto spróbować użyć go tylko w okolicach tylko nóg lub pupy. Jeśli efekt Was zadowoli, możecie użyć mgiełkę na całe ciało, w tym również twarz.
Zazwyczaj wyciskam jedną lub dwie pompki mgiełki na miękką gąbkę, a potem sprawnie i bardzo dokładnie, rozprowadzam ją na skórze. Nie spryskuję mgiełką ciała, ponieważ pobrudziłabym łazienkę. Dla mnie jej rozprysk nie jest wystarczająco delikatny. Marka w swej ofercie posiada specjalne rękawiczki do jej aplikacji, jednak ja obecnie ich nie posiadam. Jednak z tego co pamiętam, one również w swej formie przypominały gąbkę.
Warto sięgać po nią w dzień, kiedy nie idziecie do pracy i macie dostęp do dobrego światła dziennego. Najlepiej aplikować ją w godzinach około południowych a wieczorem, dokładnie umyć ciało. Już po kilku minutach zauważycie różnicę i to, jak wasza skóra zmienia kolor, uzyskuje efekt pięknej opalenizny. Według mnie, ten najprzyjemniejszy efekt, ukazuje się dopiero kolejnego dnia. Dlatego warto zastosować mgiełkę dzień przed wyjazdem nad morze lub planowaną imprezą. Warto również przyłożyć się do przygotowania naszej skóry, na tego typu kosmetyk. Trzeba zadbać o to, aby było ona nawilżona i gładka. W miejscach jak kolana czy łokcie, szczególnie zwracajcie uwagę na dokładne jej rozprowadzenie.
Ponieważ lubię używać peelingi i szczotki do masażu na sucho, zabieg z użyciem mgiełki powtarzam mniej więcej co tydzień. Dzięki temu uzyskuję stałą i przyjemną w wyglądzie opaleniznę. I nawet nakładając jej dwie warstwy, opalenizna wygląda bardzo naturalnie. Taka mgiełka, to również świetna forma wyrównywania opalenizny lub jej uzyskania w miejscach, których na co dzień nie opalamy.
Mgiełka nie podrażnia oraz nie wysusza mojej skóry. Dodatek wyciągu z aloesu, pomaga utrzymać odpowiedni poziom nawilżenia skóry i dodatkowo przyjemnie ją odżywia. Kosmetyk nie brudzi bielizny, odzieży oraz pościeli. Schodzi bardzo równomiernie, nie tworzy też plam na skórze. Pamiętajcie jednak, by dokładnie ją rozprowadzać.
Mgiełka która posiadam, nie jest produktem pełnowymiarowym, jednak mi pojemność 50ml całkowicie wystarcza.
Magdalena
Bardzo lubię markę VL :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie profesjonalna marka :)
UsuńNie jestem fanką tego typu mgiełek.
OdpowiedzUsuńDla mnie idealny ratunek dla fanki kolarstwa i rowerowej, śmiesznej często opalenizny :)
UsuńŚwietna jest ta mgiełka.Ja też ją stosuje i jestem z niej bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńMiło słyszeć :)
UsuńWprost kocham produkty samoopalające na lato, moje wybawienie :D
OdpowiedzUsuńI u mnie, bo rowerowa opalenizna wygląda komicznie, gdy ubieram sukienkę :)
Usuńlubię kosmetyki samoopalające tej marki :) dają ładny efekt na skórze. Tę mgiełkę chętnie bym wypróbowała, ale trochę się obawiałam plam na twarzy. Masz jednak super patent z tą gąbką i chyba sprawdzę to na sobie :)
OdpowiedzUsuńNa twarz jeszcze nie stosowałam, u mnie ląduję głównie na nogach i miejscach których nie opalam :) 3
UsuńNie wiedziałam, że produkty samoopalające są też w postaci mgiełki, miłe zaskoczenie :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie brudzi bielizny, odzieży oraz pościeli. Schodzi bardzo równomiernie, nie tworzy też plam na skórze, bo ostatnio byłam na opalaniu natryskowym i niestety po jakimś czasie zauważyłam plamy na skórze, które wyglądają bardzo nieestetycznie.
OdpowiedzUsuńLata temu miałam tej marki fajny balsam :)
OdpowiedzUsuńOh very good product
OdpowiedzUsuńJa w tym roku nad morzem wyjątkowo pięknie się opaliłam,ale pewnie za chwilę będzie trzeba użyć samoopalacza, aby podtrzymać efekt.
OdpowiedzUsuńNie znam tej mgiełki, ale ciekawy kosmetyk:)
OdpowiedzUsuńUżyłam jej w końcu ostatnio i efekt naprawdę bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńTeż nie jestem fanką przebywania na słońcu, dobrze ze dzięki tej mgiełce osiągnęłaś zadowalający efekt
OdpowiedzUsuń