Uwielbiam takie dni oraz poranki. Pomimo, iż jest niedziela wstajemy o godzinie 6 rano, siadamy na naszym balkonie i pijemy kawę. Dziś od wczesnych godzin pięknie świeciło słońce i dookoła rozlegał się śpiew ptaków, w tym piskliwe krzyki maluszków w budkach lęgowych w naszym ogrodzie. Ich rodzice godzinami wlatują i wylatują z budki w poszukiwaniu pokarmu dla swoich pociech.
Tymczasem dla mnie niedziela, oprócz prac w ogrodzie, to również wieczorne spa dla mojego ciała i duszy. Raz w tygodniu staram się o taki wieczór i wtedy zawsze sięgam po peeling do ciała. Moim kwietniowym oraz już majowym towarzyszem, stał się peeling Soraya Plante - naturalnie złuszczający scrub do ciała owies. Markę dobrze znam oraz lubię, dlatego z przyjemnością poznaję kolejne ich kosmetyki.
Kiedyś po peelingi sięgałam częściej i zazwyczaj były to ich gruboziarniste wersje. Bywało, że robiłam również wersje domowe peelingów. Jednak z czasem, gdy przybywało mi tatuaży, a jak wiecie mam je na całym moim ciele, musiałam zacząć wybierać te bardziej delikatne. Przez ostatnie dwadzieścia lat, zauważyłam również niesamowitą, piękną zmianę, jeśli chodzi o ten typ kosmetyków. Zmienił się nie tylko ich wygląd, ale przede wszystkim skład. Są one tak przyjemne dla mojej skóry oraz środowiska, że nie mam już zupełnie potrzeby, aby robić ich wersje domowe.
Ten peeling zawiera w sobie drobinki cukru, które są takim właśnie naturalnym
ścierniwem, które doskonale złuszcza naskórek, przynosząc natychmiastową gładkość i miękkość skórze. Zawarty w nim wyciąg z owsa nawilża skórę i działa łagodząco.
Peeling nanoszę zawsze na zwilżoną skórę ciała i odpowiednio delikatnie dla niej ją masuję. Dzięki swej lepkości i fajnej konsystencji, kosmetyk nie uciekła z ręki, nie spływa ze skóry podczas jego aplikacji. Podczas masażu skóry, czuć jak drobinki powoli się rozpuszczają i kosmetyk bezproblemowo sunie po skórze. Używam go podczas kąpieli, dlatego po jego zastosowaniu moja skóra jest nie tylko gładka i bardzo przyjemna w dotyku, ale również nawilżona. Pozostawia na skórze delikatny film, dzięki czemu nie muszę już sięgać po balsam lub masło do ciała. Otrzymujemy to dzięki zawartym w nim olej z czarnej porzeczki, olej z krokosza oraz gliceryna. Skład kosmetyku jest na tyle naturalny i delikatny, iż nie zapycha mojej skóry. Po kilku użyciach zauważyłam, że jest ona nie tylko gładziutka, ale również odżywiona i dobrze się prezentuje.
W moim przypadku ten scrub okazał się być również przyjemnie wydajnym kosmetykiem. Polubiłam również jego delikatny, słodkawy zapach, który jest potem wyczuwalny na mojej skórze. Z tego co wiem, jest również inna jego wersja, a mianowicie porzeczka. Jako osoba mająca słabość do tego owocu, z pewnością latem się na nią skuszę. Peeling znajdował się w pudełku kosmetycznym Pure Beauty i dzięki ten wspaniałej wpsołpracy miałam okazję go poznać.
Miłego dnia
Magdalena
Uwielbiam te peelingi, zużyłam wiele opakowań głównie porzeczki. Teraz zostały wycofane, więc tym bardziej cieszę się, że pojawiły się w PB i mam okazję do nich wrócić. Również mam owies, ale porzeczka dla mnie lepsza, także jak trafisz jeszcze na nią w sklepie to zdecydowanie polecam :) Możesz szukać jej pod nazwą healthy body diet - to ta sama zawartość tylko nazwa serii inna. W niej jest dostępny też wariant kokos, którego nie zdążyłam przetestować (w plante nie ma) :)
OdpowiedzUsuńOjej bardzo Ci dziękuję za ten konkret informacji, bo faktycznie mocno jestem nastawiona na poznanie tego drugiego :)
UsuńNiestety nie miałam jeszcze okazji poznać wersji owies, ale tak jak Ania polecam czarną porzeczkę (zużyłam X opakowań) :). W swoim pudełku znalazłam właśnie czarną porzeczkę :)
OdpowiedzUsuńAch, to ależ mam teraz ochotkę na tą wersję :)
UsuńJa też lubię delikatne peelingi, moja skóra jest bardzo cienka i gruboziarniste produkty zupełnie się u mnie nie sprawdzają :)
OdpowiedzUsuńhttps://apetycznie-klasycznie.pl/
Na szczęście tych jest więcej w ofercie, w sprzedaży :)
UsuńDobrze że o nim piszesz, bo mam go w zapasach, a nie mogłam się odważyć by go użyć.
OdpowiedzUsuńMiłego użytkowania w takim razie ;)
UsuńBędę miała ten produkt na oku, fajnie, że jest delikatny i ma ciekawy skład. :)
OdpowiedzUsuńJak aj uwielbiam scruby a ten wygląda naprawde kusząco :-)
OdpowiedzUsuńNie znam tego peelingu, ale lubię takie delikatne i naturalne kosmetyki, więc chętnie wypróbuję:)
OdpowiedzUsuńLubię takie poranki. U mnie również ptaszki śpiewają i jest pięknie. Chętnie poszukam tego serum. Miłego tygodnia 🩵
OdpowiedzUsuń