LNIANY FARTUCH DO UŻYTKU W KUCHNI LUB W OGRODZIE | ATLINIA
Dziś słów kilka o produkcie, który łączy w sobie dwie pasje, moją oraz mojego męża. Wielokrotnie na blogu wspominałam, że mój mąż jest kucharzem z pasji. Nie kończył żadnej szkoły w tym kierunku, po prostu od małego lubił gotować i dosłownie kilka lat temu postanowił wprowadzić duże zmiany zawodowe w swoim życiu. Miał szczęście i swoją pierwszą pracę w tym kierunku rozpoczął w renomowanej restauracji, a po kilku latach nosił już fartuch szefa. I to właśnie o fartuchach będzie dziś mowa, a ja zaprezentuję Wam model, który dotarł do mnie ze sklepu Atlinia. Jest to miejsce oferujące lniane produkty, w tym fartuchy, pościel, koce oraz ręczniki. Firma postawiła na jakość oraz przede wszystkim naturalność swoich produktów.
Produkty Atlinia wykonane są w 100% z najwyższej jakości lnu, pochodzącego z Normandii. Ich lniane i organiczne materiały, mają za zadanie przybliżyć nas do natury. Osiągnąć spokój ducha oraz żyć zgodnie z naturą, co oczywiście pozytywnie odbija się na naszym zdrowiu. Ich produkty to połączenia jakości, piękna oraz zdrowia. Bo nie ma nic lepszego jak spanie, czy noszenie materiału, który jest odpowiedni dla naszej skóry i w pełni komfortowy.
Z początku chciałam wybrać fartuch dla mojego męża, bo tych u niego nigdy za wiele. Każdego dnia zabiera ze sobą do pracy czysty fartuch, który musi dodatkowo być wytrzymały i uszyty z dobrego materiału. Jednak przeglądając ofertę sklepu, stwierdziłam, że jednak wybiorę coś dla siebie. Tak oto wybrałam lniany fartuch Pure Linen Bib Apron w wersji tobacoo, który nadaje się również do prac w ogrodzie.
Jestem wielką fanką mojego warzywnika oraz ogrodu. Uwielbiam to miejsce i żadna praca nie jest mi tam już straszna. Jesienią wykonałam większą część prac ogrodowych, jednak nie byłabym sobą, gdybym nie zaplanowała tam kolejnych zmian. Ze względu na pogodę, ogród na mnie czeka, ja tymczasem zabrałam się już za wysiew kwiatów, jak pelargonia czy petunia oraz kilku warzyw. W tym najostrzejszych papryczek, a dziś wysiałam również cebulę, por oraz seler.
Fartuch przyjemnie sprawdza się w tych mini pracach i nie straszne mi, że pobrudzę się ziemi. Jest on na tyle wygodny, dopasowany oraz lekki, że czasami aż zapominam że mam go na sobie. Ponieważ ma kieszonki, często wkładam tam nasiona lub etykiety do opisywania siewek. Moim centrum dowodzenia w tych miesiącach, jest oczywiście kuchnia. Na szczęście mój mąż wybacza mi, że wszystkie parapety pełne są różnego rodzaju foremek i mini doniczek.
Na blogu postała nowa zakładka Magdalena w ogrodzie, gdzie znajdziecie wszystkie wpisy dotyczące mojego ogrodu oraz upraw. Już niedługo ruszę z wpisami, gdzie będę dokładnie opisywać Wam uprawy warzyw oraz kwiatów od siewu po zbiory. Bedę dzielić się z Wami moimi sukcesami, jak i porażkami. Pokażę się oczywiście też w moim nowym fartuchu.
Tymczasem odsyłam Was do sklepu Atlinia i sami zerknijcie, jakie mają tam wspaniałości. Fartuch który mam na sobie, dostępny jest w kilku kolorach.
Miłego dnia :)
Magdalena
Mam w domu kilka fartuchów, ale jakoś ich nie używam. Choć w kuchni spędzam sporo czasu. Chyba w końcu wystawię je na Vinted :)
OdpowiedzUsuńJa do te do gotowania też nie bardzo, ale w ogrodzie to już inna sprawa :) Bywają pomocne ;)
UsuńWszystko, co lniane bardzo mi się podoba :).
OdpowiedzUsuńZgadzam się :) Mnie bardzo kusi teraz pościel ;)
UsuńMam fartuszek do gotowania, ale jakoś po niego nie sięgam, mimo iż bardzo mi się podoba. Natomiast bez rękawic kuchennych to u mnie ani rusz. :D
OdpowiedzUsuńFajny fartuch, czekam na wpisy dotyczące ogrodu 😊
OdpowiedzUsuńSuper fartuszek :) Ja mam kilka fartuszków, mam na święta Bożego Narodzenia i na Wielkanoc i taki ma co dzień :)
OdpowiedzUsuńMi się mega podobają Twoje posty o ogrodzie :)
Pozdrawiam
Super fartuch ❤
OdpowiedzUsuń