Owoce jesieni: jarzębina ♥
Wczorajszy dzień w moich okolicach był w miarę ciepły ale przede wszystkim był bardzo słoneczny. Dziś od rana wszystko tonie we mgle i tuż po godzinie 7 miałam problem by cokolwiek zobaczyć, gdy przed pracą udałam się nazrywać czeremchy. Ten rok jest dziwny i na drzewach nadal obficie wiszą czarne i słodziutkie owoce czeremchy. Na ziemię natomiast powoli zaczynają spadać owoce jarzębiny i to ona będzie tematem dzisiejszego postu.
Jarzębina każdej jesieni udoskonala krajobraz swoimi ciemno pomarańczowymi lub czerwonymi owocami. Każdemu z nas pewnie kojarzy się z dzieciństwem oraz robionymi koralami z jarzębiny. W tym roku po raz pierwszy skusiłam się na zrobienie nalewki z jarzębiny, w chwili obecnej nadal się maceruje ale już mogę powiedzieć, iż ma przyjemny słodkawo kwaskowy zapach a całość nabrała miodowego koloru. Jarzębina rośnie wszędzie, w lasach, ogrodach, parkach jak i przy ulicach. Ja swoje owoce jarzębiny nazrywałam w ogrodzie mojego brata. Z ich zrywaniem poczekałam do momentu gdy owoce zrobiły się lekko miękkawe.
Owoce jarzębiny poza kwasami organicznymi i
karotenoidami zawierają również substancje garbnikowe, gorycze, węglowodany, a przede wszystkim dużo
witaminy C oraz prowitaminy A. Jarzębina ma działanie przeczyszczające, moczopędne i przeciwzapalne.
Pomaga ona przy problemach jelitowych ( zaparcia, wzdęcia), dolegliwościach nerek i pęcherza, reguluje przemianę materii.
Działa również zapobiegawczo przeciw grypie, przeziębieniu oraz podnosi odporność organizmu.
Wiosną zbiera się oraz wykorzystuje również kwiaty jarzębiny. Jesienią natomiast zbieramy dojrzałe owoce, najlepiej po pierwszych przymrozkach. Ja swoją zebrałam wcześniej i po prostu na dwie doby umieściłam z zamrażalniku. Dzięki temu stały się łagodniejsze w smaku oraz nie były już tak gorzkie. Pomimo swojego kuszącego wyglądu, nie wolno spożywać jarzębiny na surowo. Nadaje się ona natomiast na pyszne powidła, galaretki, soki, syropy oraz nalewki.
W kosmetologii wykorzystuje się antybakteryjne, oczyszczające oraz ściągające właściwości owoców jarzębiny. Poprawią stan suchej, zmęczonej skóry, dzięki dogłębnemu nawilżeniu. Wspomagają również leczenie trądziku i wyprysków skórnych. Maseczka dla cery dojrzałej oraz z rozszerzonymi porami: rozgniecione owoce jarzębiny należy wymieszać z naturalnym jogurtem oraz dodać kilka kropel witaminy E i oleju migdałowego. Tak wykonaną maseczkę trzymamy na twarzy około 20 minut, po tym czasie zmywamy ją letnią wodą. Tonik jarzębinowy dla cery tłustej: tonik należy przygotować napar ze zmiażdżonych owoców jarzębiny oraz dodatkiem spirytusu. Tak przygotowany napar stosujemy do przemywania twarzy.
Kto z Was skusił się w tym roku na zebranie jarzębiny?
Nigdy nie jadłam nic z jarzębiny i nie stosowałam jej w pielęgnacji, ale wszystko przede mną ;).
OdpowiedzUsuńJa jarzębinę wykorzystywałam do tej pory tylko jako koraliki do korali w dzieciństwie i ozdabiania ciast z pisaku :)
OdpowiedzUsuńAle kusiła mnie w tym roku nalewka, jednak spóźniłam się .W przyszłym roku jednak też spróbuję zrobić z niej nalewkę .
Jarzębina jeszcze wisi na drzewach także nic straconego ;)
Usuńw mojej okolicy jest bardzo dużo jarzębiny ale nie jest już taka ładna jak na zdjęciach ale wysuszona, chyba już do niczego się nie nadaje
OdpowiedzUsuńW moich rejonach pogoda była łaskawsza i jarzębina zaczyna opadać ale owoce są jeszcze jędrne :)
UsuńNigdy nie zbierałam jarzębiny :)) Nawet nie umiałabym niczego z niej wytworzyć (poza ludzikami) :))
OdpowiedzUsuńGdy byłam dzieckiem zbierałam jarzębinę, bo w szkole były zbiórki tych owoców i przekazywano je później do fabryki Herbapolu. Nigdy jednak sama jej nie przetwarzałam ;-)
OdpowiedzUsuńNaleweczki z jarzębiny bym się chętnie napiła :)
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że z jarzębiny można zrobić nalewki czy galaretki :) Fajnie dowiedzieć się o takich ciekawostkach!
OdpowiedzUsuńchyba sobie zrobię taki jarzębinowy tonik:)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak w podstawówce na plastyce robiliśmy każdego roku korale z jarzębiny:)
OdpowiedzUsuńNie robiłam jeszcze nic z jarzębiny :) ale nic straconego :D
OdpowiedzUsuńnigdy nie robiłam nic z jarzębiny i jestem ciekawa jej smaku :) a już na pewno nalewki! :D
OdpowiedzUsuńnigdy nic nie robilam i nie jadlam.. zawsze sie balam! ha, ale moze pora sprobowac :D
OdpowiedzUsuńJadłam dżem z jarzębiny, ale nie wiedziałam, ze można też nalewkę zrobić;)
OdpowiedzUsuńostatni raz zbierałam chyba w podstawówce :D
OdpowiedzUsuńU mnie praktycznie jej nie ma :(
OdpowiedzUsuńJarzębinę ostatnio zbierałam chyba w podstawówce jak do szkoły była potrzebna :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam jarzębinę, kojarzy mi się z dzieciństwem :)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak w podstawówce robiłam korale z jarzębiny. :-)
OdpowiedzUsuńNigdy nic nie robiłam z jarzębiny ;)
OdpowiedzUsuńJa jarzębinę uwielbiam suszoną w owsiance. W połączeniu z bananem! Pycha! Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńJarzębina to cud nad cudami :)
OdpowiedzUsuńohoho post bardzo jesienny nalewki z jarzebiny robi moja babcia :)
OdpowiedzUsuńNice blog!
OdpowiedzUsuńhttp://kissthestarsblog.blogspot.ro/
Mam chrapkę na jakieś przetwory z jarzębiny, ale kurcze wszędzie rośnie gdzieś w pobliżu ulicy niestety
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia, ja nigdy nie robiłam nic z jarzębiny.
OdpowiedzUsuńJarzębina kojarzy mi się jakoś tak z dzieciństwem:)
OdpowiedzUsuńJako dzieciak myślałem, że jarzębina jest trująca :-p.
OdpowiedzUsuń