Peeling algowy do ciała LiIlaMai.
Witajcie kochani w nowym roku i zapraszam Was na pierwszy post. Zacznę od tego, iż nie lubię Sylwestra. Dla mnie to noc w trakcie której słychać wybuchy i wycie, skomlenia zwierząt. Co gorsza nikt nie pomyśli by przed północą, chociaż na tą godzinkę wziąć swojego pupila do domu lub nie odpalać petard pod bramą schroniska dla zwierząt. A teraz wielkie poszukiwania bo pies uciekł, zaginał lub wpadł w amoku pod samochód. Na dworze okropnie zimno.. Takie rozpoczęcie roku to niestety dla mnie nic wspaniałego.
Do dzisiejszej recenzji wybrałam kosmetyk, który dotarł do mnie od wspaniałej Małgosi, która prowadzi bloga Nie kupuj kota w worku. Mowa o Peelingu algowym do ciała LillaMai. Pierwszym kosmetykiem LillaMai jaki u mnie zagościł, był to nawilżający krem do twarzy z olejkiem lawendowym. Kupiłam go z ciekawości oraz dlatego, że posiadał bardzo przyjemny skład. Nie był ideałem ale sprawił, że chciałam wypróbować inne kosmetyki tej firmy.
Od prosucenta: Peeling algowy jest przeznaczony do całego ciała. Złuszcza, odżywia i regeneruje naskórek dzięki czemu wygładza i uelastycznia skórę. Zmielony koralowiec zawiera takie pierwiastki jak wapń, magnez, żelazo, potas, i cynk. Minerały te przywracają skórze witalność, działają oczyszczająco i odżywczo na ciało. Korzystnie wpływają na jędrność skóry redukując tłuszcz i celulit w tkance podskórnej. Masło karite zawiera witaminy A, E i F. Zimnotłoczony olej z pestek winogron dzięki zawartości kwasu linolowego wpływa korzystnie na metabolizm skóry. Olejek cedru atlantyckiego działa skutecznie w zwalczaniu cellulitu, olejek eukaliptusowy działa antyseptycznie, olejek mandarynkowy nadaje niepowtarzalny zapach.
Peeling mieści się w szklanym ciemnym i odpornym na promienie słoneczne słoiczku, zamykanym plastikową zakrętką. Lubię tego typu opakowania, przypominają mi kosmetyki Gaia Creams, które uwielbiam. Na słoiczku znajdziemy skromną, czytelną etykietę z której dowiemy się, iż jest to produkt wegański.
Ja miałam okazję wypróbować kosmetyk w wersji 50 ml, oryginalnie możemy zakupić go o pojemność 120 ml.
Peeling jest bardzo drobno zmielony jednak jego cząsteczki (zmielony koralowiec) są na tyle ostre, że zadowolą miłośników mocnych zdzieraków. W przeciwieństwie do cukru czy soli, nie rozpuszcza się podczas masowania skóry. Nie spływa z reki jak i skóry. Peeling posiada szary kolor oraz niestety średnio przyjemny zapach. Niestety nie odnalazłam tutaj nuty olejku mandarynkowego. Jednak znoszę go bo przyzwyczaiłam się już do różnych ziołowych i często mało miłych dla nosa zapachów.
Peeling świetnie radzi sobie z usuwaniem martwego naskórka, pozostawia skórę gładziutką. Sięgałam po niego raz w tygodniu. Z wyglądu jest delikatny natomiast w działaniu ostry. Nie trzeba nakładać na skórę jego dużej ilości aby dobrze ją oczyścić. Ciało po zastosowaniu było gładkie i bardzo przyjemne w dotyku. Peeling oczywiście nie wypłynął na zmniejszenie cellulitu jak i nie ujędrnił mojego ciała. Tu potrzebny jest sport oraz przyjemniejsza dieta. Pomimo zawartości olejków, peeling nie pozostawia po sobie tłustawej warstewki. Szkoda, bo ja akurat to lubię, także po jego zastosowaniu sięgałam potem po masełko lub balsam do ciała.
Peeling należy zużyć w ciągu roku, licząc od daty produkcji.
Pojemność: 120 ml (ja miałam wersję mniejszą)
Cena: 51 zł
Peeling wspaniale wygładza skórę i sprawia, że jest delikatna w dotyku. Mimo, iż nie należy do delikatnych nie podrażnia jej. Nie wysusza ale też nie nawilża na tyle mocno, abym po jego zastosowaniu, nie musiała sięgać po masełko. Ogólnie kosmetyk mi się spodobał, jednak w tej cenie, jest to kosmetyk mało wydajny. Lepiej skusić się na krem od LillaMai, a w domu samemu zrobić sobie peeling na bazie cukru, oleju i miodu.
Z chęcią bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńja tak samo:)
UsuńZastanawiam się nad wyborem peelingu,ale nie wiem czy zainwestuję w coś droższego. Również szkoda mi zwierząt podczas pokazów fajerwerek. Pozdrawiam BlackLine <3
OdpowiedzUsuńJa droższe wolę jednak kremy, które starczą na długo. Ten peeling mi odpowiada ale jest on jednak nie na moje zarobki :)
UsuńNie przekonał mnie ten peeling, ale tylko ze względu na zapach -jednak wolę jak coś co używam ładnie pachnie :-D
OdpowiedzUsuńJa zapach potrafię znieść jeśli kosmetyk jest dobry w działaniu :)
Usuńpeeling wygląda ciekawie i super go opisałaś, nie miałam jeszcze żadnego kosmetyku z LillaMai. dobrze, że ma długą datę ważności od otwarcia.
OdpowiedzUsuńJa miałam miniaturkę jakaś, zapach był niezbyt ale działanie ok
OdpowiedzUsuńDokładnie ;)
UsuńLubię kosmetyki LillaMai tak samo jak inne "naturalki :)
OdpowiedzUsuńFajna i rzetelna recenzja .
Czasem warto ukrecić coś samemu w domu.
Pozdrawiam
Warto warto :) Ale mało kto robi takie cuda jak Ty :)
UsuńPierwszy raz go widzę, jeśli taki mocny zdzieraczek to coś idealnego dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńSama z chęcią bym go wypróbowała, bo nie miałam jeszcze kosmetyków tej marki.
OdpowiedzUsuńPrzydatna recenzja, może kiedyś uda mi się go kupić, bo skład ma naprawdę bardzo fajny :D
ja się z nim nie polubiłam, dla mnie zapach był całkowicie nie do zniesienia.
OdpowiedzUsuńNa ciało znośny ale wypróbowałam go raz na twarz i niestety nie było to przyjemne :)
UsuńMyślę, że raczej po niego nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńWszystko fajnie tylko obawiam się, że ja bym nie zniosła zapachu tego kosmetyku.
OdpowiedzUsuńU mnie czeka on jeszcze w zapasach ale ogólnie produkty tej marki mnie ciekawią dlatego cieszę się, że będzie okazja go przetestować :)
OdpowiedzUsuńświetny jest, tez miałam mniejsza ilość, mimo to zdążył sobą zachwycić
OdpowiedzUsuńCiekawy, ale też wolę zainwestować w dobry i naturalny krem, a naturalny peeling zrobić po taniości w domu :)
OdpowiedzUsuńPeelingi wszelakie uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńfajny i przyjemny skład, ja jestem w trakcie testowania spiruliny :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam ale wydaje się być atrakcyjną propozycją :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mimo zapachu, peeling sprawdził się u Ciebie :) Ja dla odmiany nie przepadam za tłustawą warstewką w peelingach cukrowych.
OdpowiedzUsuńbym go przygarnęła:) właśnie mi się mój kończy;p
OdpowiedzUsuńchętnie bym wypróbowała, ale tak jak piszesz krem, peelingi sama sobie robię :)
OdpowiedzUsuńChyba się na niego nie zdecyduję pomimo że produkty z algami lubię...
OdpowiedzUsuńUwielbiam peelingi, chętnie bym wypróbowała i ten!
OdpowiedzUsuńjak dla mnie całkiem kuszący :)
OdpowiedzUsuńcena spora...
OdpowiedzUsuńMam polecam:)
OdpowiedzUsuńKuszący i muszę mu się bliżej przyjrzeć ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam peelingi :)
OdpowiedzUsuńTego nie znam.
Zapraszam na konkurs :)
Zupełnie nie kojarzę tego produktu, ba, nawet firmy nie znam. Niemniej, nie pogardziłabym i z chęcią wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńPlus za przyzwoity skład i fakt, że jest mocnym zdzierakiem, co uwielbiam w peelingach ♥. Niestety stosunek ceny do pojemności zwala z nóg ;p.
OdpowiedzUsuńNigdy nie korzystałam z produktów tej firmy. Recenzja brzmi ciekawie, szkoda że taka wysoka cena. Ale może kiedyś uda się wypróbować :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
kosmetyki tej marki mnie kuszą, ale jeszcze nie mam od nich nic w swoich zbiorach
OdpowiedzUsuń