Rodos | piękne greckie zatoki, plaże oraz stare miasto. Wycieczka na Symi.
Pomimo naszego ogólnego uwielbienia do Grecji, wyspa Rodos na której wylądowaliśmy w połowie czerwca, nigdy nie była w naszych głównych planach. Wszystko zmieniło się jednak w momencie wyszukiwania fajnych ofert i tak oto w cenie 1.750 zł od osoby, wybraliśmy mały, rodzinny hotel w wersji All inclusive, w rejonie Afandu. Zależało mi akurat na tej okolicy, która mieści się w idelanym dla mnie miejscu wypadowym, ułatwiającym zwiedzanie wysypy. Nasz hotel pomimo trzech gwiazdek, okazał się być pod każdym względem lepszy niżeli czterogwiazdkowy, w którym przebywaliśmy na Korfu, a który był dwukrotnie droższy i został nam doradzony w biurze podróży. Przed zakupem wakacji online, dobrze ze wszystkim się zapoznałam, sprawdziłam i przeczytałam ogrom opinii. Oczywiście wydaliśmy więcej pieniędzy niż podana kwota, ponieważ skusiliśmy się na kilka wizyt w tawernach, jedną wycieczkę, korzystaliśmy z transportu publicznego i zakupiliśmy kilka pamiątek.
Nasz hotel znajdował się w pobliżu górnej trasy biegnącej wzdłuż wyspy Rodos, a przystanki mieliśmy tuż pod nosem. O dziwo tutaj autobusy jeździły według planu i odpowiednio często. Dwukrotnie wybraliśmy się do miasta Rodos, gdzie spacerowaliśmy pięknymi uliczkami starego miasta. Zwiedziliśmy między innymi Zamek Wielkich Mistrzów, Plac Hipokratesa, Przystań Mandraki, Kolos Rodyjski i wypoczęliśmy na plaży Elli Beach, gdzie woda była pięknie klarowna i ciepła. W połowie czerwca temperatura morza wynosiła około 24, 25 stopni.
Rodos to również piękna roślinność, pełna kolorów i pięknych okazów, o których w Polsce możemy tylko pomarzyć lub próbować trzymać w domu lub szklarni. Sama mam obecnie dwie figi oraz oliwkę. Oczywiście jest to miejsce pełne kontrastów i nie brakuje tu również śmieci. Wszędzie spotkacie koty, które są zadbane i mają swoje domki i miseczki pełne jedzenia. Niestety wielokrotnie spotkaliśmy równie koty przejechane przez samochody, a jeden młodziak zginął na naszych oczach. Zdecydowanie przydałaby się tutaj ich obowiązkowa kastracja lub sterylizacja.
Oprócz przepięknych zatok, na wielki plus zasługują tutaj plaże. W szczególności polecam plażę Afandou, gdzie warto pominąć płatne leżaki, przejść dalej i rozkoszować się miejscem bez ludzi. Rodos to wietrzna wyspa, więc nie odczuwa się tutaj upałów. Idąc jeszcze dalej, dojdziecie do plaży Traganou, gdzie znajdują się jaskinie i cudowna woda. Obie wyróżnione Błękitną Flagą. Warto zabrać ze sobą buty do wody ponieważ plaże tutaj są zarówno piaszczyste jak i kamieniste. My zdecydowanie woleliśmy te drugie. Tak, ta żabka w czerwonym kostiumie, to ja :)
Samo miasteczko Afondu w czerwcu okazało się wręcz puste i aż przykro patrzyło się na te wszytskie rodzinne tawerny, wypatrujące turystów. Pełno tu uliczek z apartamentami na wynajem oraz kolorowych drzwi i okien. Natomiast miasto Rodos tętniło życiem i pełne było ludzi oraz różnych atrakcji.
Skusiliśmy się na jedną wycieczkę fakultatywną, jaką była wyspa Symi. Warto je kupować w wersji online, ponieważ są o wiele tańsze. Symi, jej port okazał się być pięknie kolorowym miasteczkiem i mój mąż był nim po prostu oczarowany. Ja miałam gorszy fizycznie dzień i niestety nie odczułam jego piękna i głównie widziałam zbyt dużą ilość turystów. Dotarliśmy tam katamaranem, który momentami mocniej bujał, a trzeba na nim było spędzić ogólnie cztery godziny.
Najpiękniejszym miejscem zdecydowanie okazała się zatoka nazwana od aktora, jakim był Anthony Quinn. Cudowne miejsce pełne egzotycznej roślinności, gdzie można popływać, zrelaksować się lub zjeść coś dobrego. Udaliśmy się tam z samego rana i weszliśmy na punkt widokowy, który tym razem nie skradł naszego serca, jak ten w Porto Timoni na Korfu. Po drodze do zatoki, mija się równie piękną zatokę Ladiko. Oczywiście popływaliśmy tu i tam.
Oboje z mężem jesteśmy fanami architektury greckiej, ogólnie panującego tu klimatu, przyjaznych ludzi i pysznego jedzenia. Jednak nigdzie nie smakuje ono tak dobrze jak na Krecie. Kreteńczycy kładą nacisk na swoja odrębność od Grecji i nie lubią być nazywani grekami. Kreteńska kuchnia jest pełna smaku oraz przypraw. Na Rodos tego brakowało, a ceny w restauracjach jak i małych punktach gastronomicznych, były dość wysokie. Oczywiście jedzenie zawsze było świeże i pełne warzyw, jednak brakowało konkretnego smaku, który pozostawał by w naszych myślach na długo. Na duży plus zaliczamy ich piwo, białe wino, oliwki, ser feta oraz lody na jogurcie. Przepyszne mają arbuzy, figi oraz melony.
Mieliśmy plan, aby zobaczy również miasto Lindos i tamtejsze atrakcje. Jednak każdy dzień był dla nas tak intensywny, pokonywaliśmy ogrom kilometrów, również pieszo, iż odpuściliśmy i spędziliśmy jeden dzień spokojnie na ulubionej plaży. Tak tak, z wakacji wracamy zawsze wypoczęci emocjonalnie, ale nie fizycznie. Ale my lubimy zwiedzać i być poza hotelowym basenem. Wyjazd i wybór hotelu zaliczamy do bardzo udanych i chyba już zawsze będziemy wybierać połączenie gór oraz morza.
Magdalena
Komentarze
Prześlij komentarz