Balsam do ust firmy Orientana
Kilka dni temu pisałam Wam o masełku do ciała firmy Orientana klik , niestety z wielkim bólem wczoraj zużyłam resztę masełka . Będzie mi go brakować, dla mnie było to idealne masełko.
Dziś będzie o Balsamie do ust - róża japońska Orientana. Przybyło do mnie wraz z masełkiem ze sklepu Grota Bryza klik.
Jest w 100% naturalny balsam do ust.
Zawiera
tylko naturalne składniki. Baza balsamu to masła shea, kokum,
kakaowe.
Zawiera również bogate w witaminy i składniki mineralne oleje z awokado, sezamu, jojoby, kiełków pszenicy, migdałów oraz ekstrakt z aloesu, a swój świeży energetyczny zapach zawdzięcza naturalnemu olejkowi z imbiru i trawy cytrynowej.
Wszystkie składniki są naturalne, tłoczone na zimno, nierafinowane, nie poddawane obróbce mechanicznej.
Zawiera również bogate w witaminy i składniki mineralne oleje z awokado, sezamu, jojoby, kiełków pszenicy, migdałów oraz ekstrakt z aloesu, a swój świeży energetyczny zapach zawdzięcza naturalnemu olejkowi z imbiru i trawy cytrynowej.
Wszystkie składniki są naturalne, tłoczone na zimno, nierafinowane, nie poddawane obróbce mechanicznej.
Masełko znajduje się w małym plastikowym zakręcanym słoiczku. Konsystencję ma zbitą jednak po zetknięciu z palcem bez problemu odpowiednia ilość nabiera się na niego. Kolor jest czerwonawy jednak po nałożeniu na usta jest on przezroczysty. Zapach ma jak najbardziej różany . Pachnie tak jak masełko z tej serii o którym wcześniej pisałam. Po nałożeniu na usta przez chwilę czuję delikatne mrowienie na wargach. Z ust nie spływa , bardzo przyjemnie i dokładnie je pokrywa lekką warstewką.
Z masełka korzystam w domu ze względu iż aplikuję je na usta palcem.
Balsam bardzo dobrze nawilża moje usta i wystarczy na prawdę nałożyć tylko trochę balsamu by odczuć ulgę na ustach. Stosuję kilka razy dziennie gdy tylko mam je pod ręka i czuję ,iż mogę usta potrzebują nawilżenia.
Produkt jest naturalny więc nie martwię się o co co ląduje na moich ustach i co niechcący czasem zdarza mi się zlizać, zjeść .
Jak widzicie w balsamie znajdują się płatki róży japońskiej.
Opakowanie oraz skład:
Podsumowując: Masełko wygląda uroczo, ma świetny skład i bardzo dobrze spełnia swoją funkcję . Bardzo dobrze nawilża, radzi sobie dobrze w momencie gdy usta są mocno przesuszone. Świetnie dba i pielęgnuje moje usta. Jak dla mnie balsam jest bardzo wydajny.
Cóż można chcieć więcej :)
Wiem że jest jeszcze ten balsam w wersji imbir i trawa cytrynowa oraz granat i liczi.
Pojemność: 8 g
Wyprodukowano w Indiach
Cena: 13 zł
Uuuuuuu mnie zostanie zjechany od góry do dołu :D Nie mam dla niego litości a Orientana chyba sobie zakpiła z potencjalnego konsumenta. Oczywiście to tylko moje odczucia i będzie porównany z innym mazidłem, w podobnej kategorii ale bez zachwytów.
OdpowiedzUsuńW zasadzie Twoje plusy, to dla mnie bardzo poważne minusy a co do naturalności, mam duże wątpliwości...
Hexx wzbudziłaś moją ciekawość :D
UsuńMi się podobają zatopione płatki, taki słodki gadżet ;)
to czekam na post , jestem ciekawa czemu go nie polubiłaś :)
UsuńW tym tygodniu raczej nie wyrobię się z recenzją bo mam inne plany i znikam z sieci na kilka dni, ale myślę że niebawem zaspokoję Waszą ciekawość.
UsuńCo więcej, dla mnie to podwójne rozczarowanie bo jestem wielką wielbicielką róży pod każdą postacią.
no ja właśnie się na nie skusiłam bo uwielbiam wodę różaną
UsuńZmotywowałyście mnie, wezmę się za recenzję wieczorem :D
UsuńI mi od razu rzuciły się w oczy te zatopione płatki :)
UsuńMiło, że napisałaś o tym masełku, bo mam je swej liście zakupowej :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się jeszcze nad wersją granat-liczi, znasz może?
no właśnie nie, ale chcę się skusić jak to mi się skończy :)
Usuńmnie mimo wszystko zaciekawiłaś. uwielbiam wszelkiego rodzaju nawilżacze do ust, a te które wspaniale pachną tym bardziej ;)
OdpowiedzUsuńdla mnie to są gadżety bez których nie mogę się obejść :)
UsuńPrzyznaję, że intryguje mnie forma - zanurzone płatki :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowały mnie te zanurzone płatki, lubie takei bajery :) chyba wypróbuje ten balsam, cena w porządku, czego chcieć więcej?:)
OdpowiedzUsuńprzyznaję ,że one mnie zaskoczyły :)
UsuńWygląda bardzo ciekawie z tymi zanurzonymi płatkami :)
OdpowiedzUsuńwygląda uroczo, chętnie kiedyś wypróbuję
OdpowiedzUsuńJak ładnie wygląda ;)
OdpowiedzUsuńAle pięknie wygląda! Szkoda, że nie barwi ust chociaż trochę :)
OdpowiedzUsuńlubię właśnie ten efekt w wiśniowej pomadce z nivea :)
UsuńBardzo fajnie to wygląda, uwielbiam mazidła do ust w słoiczkach i puszkach i jakie wypełnione po brzegi :D
OdpowiedzUsuńWygląda smakowicie:)
OdpowiedzUsuńŁadne, ale totalnie nie mój klimat.
OdpowiedzUsuńwygląda ciekawie :)
OdpowiedzUsuńa recenzją zachęcasz ;)
Nie przepadam za zapachem róży w kosmetykach,ale strasznie podobają mi się te zanurzone płatki : )
OdpowiedzUsuńno właśnie ten zapach nie każdemu przypadnie do gustu
UsuńBardzo ciekawa forma!
OdpowiedzUsuńnie znam jeszcze nic Orientany, ale mam powazne aleeee do całej firmy :D
OdpowiedzUsuńja nie lubię balsamów dotykanych palcem wole sztyfty
OdpowiedzUsuńteż tak mam, dlatego ten używam tylko w domu
UsuńPiękny ma kolorek. Trochę szkoda, że go nie widać na ustach :) Wydaje mi się, że byłby zbawieniem dla moich ust zimową porą :)
OdpowiedzUsuńoj chciałam zrobić zdjęcie na ustach ale przechodzę teraz straszny hormonalny wysyp na buzi i wyglądam jak potwór :(
UsuńFajne masełko, tylko szkoda, że trzeba je nakładać paluchem, nie lubię tego typu mazidełek ;/
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tego o zapachu imbiru
OdpowiedzUsuńciekawy! Niestety, nie lubię nakładać palcami :(
OdpowiedzUsuńLubię takie balsamy do ust
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Gdzies kiedys widzialam podobny kosmetyk, ale peeling do ust. ciekawa jestem czy to jakaś "para" :)
OdpowiedzUsuńBrzmi fajnie, może się skuszę, ale na inny zapach.
OdpowiedzUsuńJa aktualnie używam karmelowe masełko Nivea, polecam :)
mam to masełko poziomkowe :)
UsuńNiestety nie znam kosmetyków tej marki, a coraz częściej o nich czytam. Na takie masełko do ust, przyznam że miałabym ochotę :)
OdpowiedzUsuńmoje pierwsze spotkanie z tą firma było kiepskie ,niestety , nie trafiłam z produktem ale teraz trafiłam na bardzo fajną różaną serię ;)
UsuńNigdy nie miałam niczego z tej firmy, ale nagrzałam się na to masełko jak na lody w środku lata:)
OdpowiedzUsuńObecnie u nas Regenerum na usta- daje radę!!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńUuu, uwielbiam mazidła do ust! Ten balsamik pewnie prędzej czy później do mnie trafi, haha:D
OdpowiedzUsuńhmm..zainteresowała mnie trawa cytrynowa.
OdpowiedzUsuńteż, coś czuję że ma ta seria ładny zapach :) ale imbiru też jestem ciekawa
UsuńBardzo lubię Orientanę i jej produkty :)
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbowałabym ten balsam :)
Wygląda ciekawie :) Dobrze, że nie zostawia tego koloru na ustach :)
OdpowiedzUsuńTo jest świetne, będę musiała go wypróbować :D
OdpowiedzUsuńCiekawie to wszystko wygląda :D
Pozdrawiam i zapraszam: :D
http://wlacz-pozytywne-myslenie.blogspot.com/2013/11/promieniowanie-telefonow-komorkowych_5.html
Bardzo fajnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tego balsamu, wygląda bardzo miło :) No i do tego naturalny...:)
OdpowiedzUsuńJeśli kiedyś trafię na niego gdzieś przy okazji to może kupię, musi być naprawdę fajny, no i ten skład :)
OdpowiedzUsuńmm w sumie mam pod nosem te kosmetyki :D
OdpowiedzUsuńto zazdroszczę , u mnie niestety większość zakupów jest wysyłkowa :/
UsuńCzuję się skuszona, chętnie go wypróbuje...
OdpowiedzUsuńŚwietnie się prezentuje i kusi;D
OdpowiedzUsuńWygląda zachęcająco.. ;)
OdpowiedzUsuńOprócz dobrego składu, opakowanko i produkt wyglądają też bardzo estetycznie:) Chociaż ja najbardziej lubię sztyfty do ust, bo jakoś wydają mi się bardziej higieniczne w użytkowaniu.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio zakochałam się w masełku do ust z Bielendy :)
OdpowiedzUsuńChociaż jestem wierną fanką kultowego Carmexa, to masełko mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńmuszę kiedyś skusić się na carmex, czytałam o nich wiele dobrego :)
UsuńNigdy go nie miałam, ale lubię takie "słoiczkowe" balsamy do ust, więc z chęcią bym go wypróbowała :-)
OdpowiedzUsuńTe płatki róż zatopione w tym balsamie wyglądają obłędnie. Ale czytałam u 1001 pasji, że róża wykorzystana w tym balsamie nie jest różą japońską, ale różą stulistną :)
OdpowiedzUsuńOsobiście nie lubię balsamów w słoikach, w domku korzystam z miodku, a na zewnątrz byłoby to niehigieniczne :(
tak zgadza się, mimo wszystko polubiłam ten balsam i nie mam im tego aż tak za złe :) też zazwyczaj używam te w sztyfcie :)
UsuńJa używam maści z witaminą A w tubce :P. Takie zapachowe specyfiki nigdy się u mnie nie sprawdzały, ale ciekawią mnie bardzo produkty Orientany.
UsuńTe płatki róży zatopione w balsamie wyglądają świetnie, tak naturalnie. Uwielbiam wszelkie balsamy do ust :) Ten wygląda bardzo apetycznie, ale jakoś nie przepadam za różanym zapachem.
OdpowiedzUsuńWygląda fantastycznie, jeśli jeszcze do tego dobrze działa, to muszę go dopisać do wish listy
OdpowiedzUsuń