Miodowy peeling z malinami :)
Pewnie macie już dość moich postów o domowych peelingach , dość często o nich piszę na moim blogu. Musicie mi to wybaczyć, ja po prostu jestem w nich zakochana . Pomysłów na peelingi jest wiele, dlatego za każdym razem robię sobie inną jego wersję. Tym razem składnikiem umilającym całość są suszone maliny . Zapraszam Was na krótki post o miodowym peelingu z malinami.
Jak widzicie skład jest prosty ale za to konkretny :) Miód uwielbiam, zarówno jako dodatek na tosty, do ciast jak i jako składnik domowych kosmetycznych wyrobów. Co roku kupuję go od znajomego ,który posiada własną pasiekę. Dzięki temu wiem , że jest to prawdziwy , naturalny miód. Ten z którego skorzystałam pochodzi jeszcze z zeszłego roku. Zdążył się skrystalizować i tym razem do peelingu użyłam to, co osiadło na dole słoika. Do peelingu zazwyczaj dodaje cukier trzcinowy bo lubię mocniejsze zdzieraki, jednak ostatnio wybór padł na zwykły biały cukier .
Maliny są z mojego ogródka. W zeszłym roku posadziłam ich niemałą gromadkę i teraz mogę je zrywać , piękne i świeże, prosto z krzaczka. Maliny suszyłam już w lipcu gdy były największe upały. Podzieliłam je na mniejsze części, rozłożyłam na małym ręczniku i pozostawiłam na dwa tygodnie w ciemnym pomieszczeniu . Przed ich dodaniem do peelingu rozkruszyłam je drewnianym wałkiem. Dwa ostatnie składniki to oleje. Tym razem wybrałam olej ze słodkich migdałów oraz z marchwi. Ten drugi nadał bardzo ładnego pomarańczowego koloru . Pamiętajmy by nie dodawać go zbyt wiele ponieważ barwi on skórę ( i nie tylko ). Kupiłam go na początku czerwca bo chciałam zrezygnować z używania balsamów brązujących. Niestety w tej roli zupełnie się nie sprawdził. Składniki oraz ich proporcje w peelingu możecie wybierać według własnych upodobań oraz potrzeb.
Taki peeling wspaniale oczyszcza oraz wygładza moją skórę a dzięki zawartości miodu oraz oleju przyjemnie ją odżywia oraz nawilża. Polecam :)
Lubię miód nie tylko w chorobie. Chyba się kiedyś pobawie w takie fajne domowe spa naturalne :-)
OdpowiedzUsuńWow, podziwiam, własne suszone maliny :) powinnaś zacząć sprzedawać te cudowności :]
OdpowiedzUsuń:D Jak na razie obdarowuję nimi rodzinę oraz znajomych :)
UsuńWow,ale peeling ile dobroci :) I jeszcze sama o to wszystko dbasz :) rewelka
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że prezentuje się bardzo korzystnie :) Świetny skład!
OdpowiedzUsuńPrzyjemny skład to bardzo ważna sprawa :)
UsuńBardzo fajny scrub :) wygląda wyjątkowo pysznie ;)
OdpowiedzUsuńWyglada bardzo ciekawie az mam ochote sama taki zrobic ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie kiedyś wypróbuj :)
UsuńJak on pięknie wygląda:)
OdpowiedzUsuńBardzo prosty skład, warto go zrobić samemu :)
OdpowiedzUsuńO jejciu !!!!! Chcę go !!!! Maagda zrób mi taki zrób :D ♥
OdpowiedzUsuńNie ma problemu, tylko malinek muszę więcej nasuszyć :)
Usuńpyszności po prostu :)
OdpowiedzUsuńfajnie wygląda ten peeling :)
OdpowiedzUsuńZjadłabym :D
OdpowiedzUsuńA ja właśnie byłam na dworze i zebrałam garść malin z krzaczka z ogródka i zjadłam :D.
OdpowiedzUsuńPeeling na pewno przypadłby mi do gustu :)
Ja wyjadłam te najładniejsze :)
UsuńAż chce się zapytać "Jak smakuje ? " :D fajny peeling, szkoda, że wcześniej nie pomyślałam o suszeniu malin, bo od babci dostałam ich sporo i .. przejedliśmy wszystkie :)
OdpowiedzUsuńi ta pewność naturalności składu - bezcenna!
OdpowiedzUsuńmniam mniam :D
OdpowiedzUsuńMadzia oj śliczny ten Twój peeling :) kuszące połączenie - tylko ja to bym chyba powybierała te malinki i je zjadła haha ;D
OdpowiedzUsuńheheh malinki pyszne są :)
UsuńŚwietne są te Twoje peelingi :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńJa wciąż nie mam dosyć tych Twoich peelingów :D. Kocham maliny i baaardzo się cieszę, że mam troszkę swoich :).
OdpowiedzUsuńNo to się cieszę :)
Usuńcudowny, chyba taki sobie stworzę :)
OdpowiedzUsuńMusi bajecznie pachnieć! Mi cały czas brakuje cierpliwości do kręcenia własnoręcznych peelingów, ale Twój przepis wydaje się być bajecznie łatwy :)
OdpowiedzUsuńJest prosty i robi się go bardzo szybko:)
Usuńbardzo fajny chyba wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO UDZIAŁU ;)
http://inszaworld.blogspot.com/2014/09/konkurs-jesienny.html
Biedne malinki, zjadłabym je zamiast suszyć ;)
OdpowiedzUsuńMój blog
Ja absolutnie nie mam dosć, co wiecej za każdym razem jak widzę taki post, myślę sobie, nooo Ela rusz tyłek, ukręć coś! Problem w tym, że połowę składników najchętniej bym zjadła :P
OdpowiedzUsuńA ja lubię te przepisy na peelingi, bo zawsze można podpatrzyć coś nowego.
OdpowiedzUsuńAle ślicznie wygląda:-) lubię domowe peelingi i z chęcią wypróbuję Twojego przepisu:-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle miałaś super pomysł na suszenie malinek
OdpowiedzUsuńPowiem ci kochana zaskakujesz kreatywnością ! Chyba muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńEkstra!! Przepisów na domowe peelingi nigdy dosyć! To jedyne peelingi jakich używam :)
OdpowiedzUsuńja nie mam dość twoich domowych peelingów, wręcz przeciwnie proszę o jeszcze!
OdpowiedzUsuńJakie fajne połączenie, coś dla mnie zdecydowanie
OdpowiedzUsuńMalin byłoby mi jednak szkoda spuścić w odpływie wanny :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam malinki a w połączeniu z miodem tworzą ciekawy produkcik :]
OdpowiedzUsuńOjej wygląda smakowicie, jadłabym a nie peelingowała. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Tak się zastanawiam dlaczego ja dopiero teraz trafiłam na Twój post;> Takie suszone maliny to coś fenomenalnego i jak ciekawie wykorzystałaś je ;)
OdpowiedzUsuńNo wchodząc na te stronę liczyłam na jakieś oklepane w blogosferze przepisy, a tu proszę...piękny, przyjemny przemyślany skład. No brawo! Cud miód i malina
OdpowiedzUsuń